Jak donosi Biuro Informacji Kredytowej, w czerwcu wzrosła liczba zapytań o kredyty mieszkaniowe aż o 55,9% w porównaniu z zeszłym rokiem. To świetna wiadomość! Gospodarka ruszyła i wydaje się, że mimo pandemii, Polaków stać na zakup mieszkania.
Poczuliśmy się znacznie lepiej i znów chcemy inwestować w nieruchomości. Czy to oznacza, że pomału wygrzebujemy się z biznesowego dołka, w który wepchnęła nas pandemia?
Przełomowy marzec – wirus namieszał w światowej gospodarce
Tegoroczny szczyt przypadł niewątpliwie na przełom marca i kwietnia, kiedy to konsumenci zapytali o kredyty mieszkaniowe na kwotę niemal 100 procent wyższą w porównaniu z poprzednim rokiem.
Oczywiście – marzec i kwiecień 2020 roku przejdzie do historii świata, wirus spowodował niemałe zawirowania nie tylko w naszym poczuciu bezpieczeństwa i naszym zdrowiu, ale także w strefie gospodarczej. Wciąż odczuwamy skutki pandemii i niepewnej sytuacji, która ma miejsce.
Na nietypową sytuację gospodarczą zareagowały także banki, które w okolicach czerwca zmieniły warunki udzielania kredytów. Chodzi przede wszystkim o wysokość wkładu własnego.
Rekordowe indeksy – od listopada popyt na mieszkania wciąż rośnie
W listopadzie 2020 roku sytuacja na tyle się ustabilizowała, że zaczęliśmy z powrotem inwestować. Od tamtego czasu popyt na kredyty hipoteczne – ku uciesze banków – stale rośnie. Do czerwca 2021 roku wnioskowało prawie o 12 tysięcy osób więcej.
Co więcej, wzrosła też średnia kwota wnioskowanego kredytu o 49700 zł i wyniosła w czerwcu aż 326,72 tysiące zł – a więc o niecałe 18 procent więcej niż w czerwcu zeszłego roku.
Okazuje się, że Polacy coraz chętniej kupują mieszkania nie dlatego, by w nich zamieszkać, ale w celach inwestycyjnych – pamiętajmy, że inwestycja w nieruchomości chroni nasze aktywa przed inflacją.
Inwestujemy mimo rosnących cen
Od lat obserwujemy zmiany na rynku nieruchomości, ceny mieszkań stopniowo idą w górę, a za nimi średnie kwoty wnioskowanych kredytów. Wzrost średniej ceny Powierzchni Użytkowej Mieszkalnej (w skrócie PUM) spowodował, że opłaca się inwestować w większe nieruchomości.
Ponieważ nie ma ciekawej alternatywy – inwestujemy w mieszkania. Są one nie tylko świetną lokata kapitału dla osób, które dysponują większą gotówką.
Bardzo często zakup mieszkania jest inwestycją, która się zwraca i daje nam regularne zyski – wystarczy wykończyć mieszkanie i znaleźć najemcę, który będzie nam spłacał kredyt, a bardzo często także generował przychód.
Wielu Polaków właśnie w taki sposób zarabia, a ponieważ od kilku lat ceny najmu stopniowo idą w górę – wiadomo, że inwestycja się opłaca i staje się źródłem przychodu pasywnego. Ponieważ ceny mieszkań nieustannie wzrastają, niektórzy liczą także na to, że przy sprzedaży nieruchomości dodatkowo zarobią.
Inwestorzy obecnie korzystają z dwóch modeli – forward founding (w którym inwestor obecny jest od początku procesu inwestycyjnego i funduje poszczególne jego etapy) lub forward purchasing (gdy inwestor kupuje po prostu odddany już do użytku obiekt).
Coraz więcej inwestorów instytucjonalnych
Okazuje się, że coraz częściej nie tylko przeciętny Kowalski inwestuje w nieruchomości. Ze względu na inflację decyduje się na to także wielu inwestorów instytucjonalnych.
Niezależnie od wyboru modelu współpracy z deweloperem, takie zjawiska dodatkowo stymulują popyt, który i tak jest już wysoki – i w efekcie przyczyniają się bezpośrednio do wzrostu cen.