Martyna: W ubiegły weekend w Pogromcach EXTRA przybliżaliśmy Wam nową ofertę PKO Banku Polskiego, który dodaje do Konta za Zero nieoprocentowany limit w rachunku. Jeszcze wcześniej zajmowaliśmy się mitami o kartach kredytowych. Dziś połączymy oba tematy i sprawdzimy, co jest korzystniejsze: debet czy „kredytówka”?
Dominik: Zanim ustalimy co nam się bardziej opłaca – debet, kredyt odnawialny czy karta kredytowa – będziemy musieli jeszcze raz wyjaśnić różnice między nimi. Zdarza się bowiem, że niektórzy mylą te dwa pojęcia lub utożsamiają je ze sobą. Zacznijmy od limitu, nazywanego często debetem. Rafale, wyjaśnisz?
Rafał: Oczywiście. Pomyłki biorą się stąd, że limit w rachunku to też forma kredytu. Polega to na tym, że posiadacz konta osobistego, gdy zabraknie mu na nim pieniędzy, może wypłacać środki w bankomacie, wykonać przelew lub zapłacić za zakupy w formie bezgotówkowej. Podpisując umowę z klientem, bank ustala maksymalny limit debetu, to najczęściej wysokość jednego miesięcznego wynagrodzenia lub minimalna należność, którą zobowiązujemy się przelewać na konto – do tej kwoty możemy korzystać ze środków, których nie mamy. Oczywiście debet musimy spłacić – wszystkie środki, które wpłyną na nasze konto pójdą najpierw na załatanie tej „dziury”. Gdy limit zostanie spłacony, wówczas możemy wykorzystać go ponownie.
Debet w rachunku osobistym
Sylwia: Rzecz jasna limit w koncie nie jest darmowy.
Rafał: Jak najbardziej. Limit taki jest oprocentowany. Banki stawiają tu różne wymagania. Na przykład, we wspomnianym PKO BP jest to 12 procent. Ważne jest to, że odsetki będą naliczane od realnej kwoty, którą wypłacimy poniżej zerowego salda. Są naliczane od chwili powstania debetu do momentu jego spłaty. Banki dają możliwość uniknięcia odsetek dla rzetelnych klientów.
Dominik: W jaki sposób?
Sylwia: Choćby poprzez takie rozwiązanie: jeżeli z limitu w koncie korzystamy maksymalnie 7 dni w miesiącu rozliczeniowym – odsetek nie zapłacimy. Inne wyjście to skorzystanie z promocji w rodzaju tej opisywanej przez nas w weekend – płacimy bankowi drobną należność, ale później możemy wykorzystywać limit bez odsetek nawet przez trzydzieści dni. To okres spłaty, którego nie możemy przekroczyć. Przy czym możemy jednego dnia spłacić cały debet, aby następnego ranka znów „zejść z saldem” poniżej zera.
Martyna: Czym w takim razie różni się debet od limitu kredytowego w rachunku?
Dominik: Dobrze, że zadajesz to pytanie, bo to zasadnicza kwestia. Na pierwszy rzut oka – niczym. To jednak tylko pozory. Po pierwsze, wysokość limitu kredytowego jest o wiele większa niż debetu. To najczęściej krotność naszych miesięcznych zarobków. Może to być 10 tys. zł, 25 tys. zł, niekiedy nawet 150 tys. zł. Po drugie, taki o przyznanie limitu kredytowego musimy wystąpić po otwarciu konta. Wówczas bank ustali jego maksymalną wysokość. Debet najczęściej otrzymujemy do każdego ROR-u niejako z „automatu”, chyba że przy zawieraniu umowy uznamy, że jest nam niepotrzebny. Po trzecie, oprocentowanie debetu jest wyższe od oprocentowania kredytu odnawialnego. Po czwarte, kredyt uruchamiany do konta ma – jak już wspomniałem – charakter odnawialny, co oznacza, że spłata następuje automatycznie po każdym wpływie na konto, a my możemy zadłużyć się ponownie. Po upływie okresu, na który została zawarta umowa, kredyt może zostać przedłużony na kolejny okres np. 12 miesięcy (automatycznie lub na wniosek klienta).
Kredyt odnawialny – ile to kosztuje?
Sylwia: Oprocentowanie kredytu odnawialnego jest niższe niż w przypadku debetu. Czy to jedyna opłata, którą musimy ponieść, jeśli się na niego zdecydujemy?
Rafał: Nie, banki pobierają również prowizję za uruchomienie tego kredytu. Jej wysokość jest zróżnicowana i może wynosić od 1 do 3 proc., przy czym stosowany jest też próg kwotowy np. X procent, ale nie mniej niż Y zł. Prowizja zależy też od wysokości przyznanego progu – im większy, tym będzie ona niższa.
Debet czy kredyt odnawialny – co lepsze?
Dominik: Tutaj widzimy kolejną różnicę między debetem a kredytem w koncie. W przypadku, gdy nigdy nie zdarzy się nam „zejść z saldem” poniżej 0 zł – nie płacimy odsetek. Jeżeli nie korzystamy z przyznanego kredytu odnawialnego, czyli nigdy w trakcie obowiązywania umowy nie zadłużymy się w ramach limitu to – co oczywiste – nie zostaniemy obciążeni odsetkami, ale prowizję (najczęściej w formie opłaty rocznej) i tak musimy uregulować.
Martyna: Z tego co do tej pory ustaliliśmy wynika więc, że trudno stwierdzić jednoznacznie, czy lepszy jest kredyt odnawialny, czy też korzystanie z debetu. Innymi słowy, wiele wynika z indywidualnych potrzeb danego klienta banku. Spójrzcie, jeśli ktoś traktuje debet tylko jako ratunek na czarną godzinę i korzysta z tego sporadycznie, wówczas znacznie lepszym rozwiązaniem będzie ograniczenie się do tego narzędzia. Jeśli natomiast nasze wydatki miesięczne są wysokie i w miarę regularne, warto pomyśleć nad kredytem odnawialnym. W tym przypadku jednak istotnie będzie to, ile zarabiamy.
Dominik: To dlaczego nie skorzystać z klasycznej pożyczki gotówkowej?
Martyna: Bo w tej sytuacji odsetki płacimy od całej pożyczonej kwoty, a w przypadku limitu, gdy wynosi on 10 tys. zł, a my zadłużyliśmy się na 2 tys. zł, odsetki zapłacimy od realnego długu, a nie od pełnego limitu.
Rafał: To może alternatywa, czyli karta kredytowa?
Sylwia: Odwołam się do swojej wypowiedzi z odcinka poświęconego kartom kredytowym. Powiedziałam wtedy – cytuję – „Karta kredytowa używana z głową, jak zauważył Rafał, to bardzo pomocny kawałek >>plastiku<<, daje nam dostęp do pieniędzy w sytuacjach awaryjnych albo gdy pojawi się niepowtarzalna okazja zakupowa, a do wypłaty zostało kilka dni. Korzystanie zeń buduje naszą pozytywną historię kredytową, a to jest fakt nie do przecenienia, jeśli myślimy np. o kredycie hipotecznym, a nie zdarzyło się nam wcześniej spłacać pożyczki lub kupić coś na raty”.
Rafał: Owszem, powiedziałaś coś takiego. Czyżbyś chciała się z tego wycofać? (śmiech)
Sylwia: Bardzo śmieszne. Oczywiście, że podtrzymuję swoje słowa. Dodam tylko, że trudno wykazać przewagę karty kredytowej nad debetem i limitem do konta. Dlaczego? Martyna już zwróciła na to uwagę. Wszystko zależy od naszych potrzeb. Jeżeli korzystamy z niej głową, mieścimy się ze spłatą w grace period (okres bezodsetkowy) i trzymamy się w limicie transakcji bezgotówkowych w miesiące – karta będzie dla nas wygodnym i względnie tanim źródłem awaryjnej gotówki. W innym przypadku karta okaże się jednym z najdroższych form kredytu, a to może być ciężkie do przeżycia dla naszego budżetu domowe.
Rafał: Podsumowując: debet, kredyt odnawialny w koncie oraz karta kredytowa mają liczne zalety, ale – jak to w życiu bywa – także i wady. Wybór każdego z tych narzędzi zależny więc będzie od naszych potrzeb, dochodów i terminowości spłat.