Branża fitness wkroczyła w 2021 r. z ogromnymi długami. Łączne zadłużenie centrów fitness, klubów i stadionów przekroczyło już 7,7 mln zł. Niewiele lepiej wygląda kondycja finansowa trenerów i instruktorów.
Według Biura Informacji Gospodarczej Krajowego Rejestru Długów całkowite zadłużenie branży fitness wzrosło w ubiegłym roku o prawie jedną czwartą. Wraz z przedłużaniem lockdownu problemy finansowe tego sektora stają się coraz poważniejsze. Już na początku 2021 r. łączna kwota zaległości obiektów oferujących możliwość poprawy kondycji fizycznej oraz osób prowadzących kursy, a także zajęcia sportowe i rekreacyjne przekroczyła 14,1 mln zł.
W całym ubiegłym roku zadłużenie branży wzrosło o 2,7 mln zł. Zdecydowana większość zadłużonych firm (77 proc.) to jednoosobowe działalności gospodarcze. Osoby prowadzące zajęcia sportowe (m.in. trenerzy i instruktorzy) mają do spłaty około 6,4 mln zł.
Szczególnie dotkliwy dla branży musiał być lockdown na ich usługi na przełomie roku. Styczeń był zazwyczaj miesiącem największego obłożenia klubów i przypływu klientów zmobilizowanych postanowieniami noworocznymi. W lutym następował zwykle spadek zadłużenia. Tym razem trudno się tego spodziewać. Co ważne, z naszych danych wynika, że na zamknięciu sektora w ogromnym stopniu tracą pojedynczy trenerzy i instruktorzy fitness, którzy bardzo często mają nieregularny system pracy, są samozatrudnieni lub pracują w oparciu o umowy o dzieło
– mówi Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej SA.
Branża fitness – daleko od dobrej formy
Branża fitness jest jedną z najbardziej dotkniętych negatywnymi skutkami zamrożenia gospodarki. Średnia wysokość zaległości finansowych polskiej siłowni to w tej chwili ponad 30 tys. zł. Z największym zadłużeniem borykają się obiekty działające na Mazowszu (2,8 mln zł) oraz na Śląsku (2,3 mln zł). W kiepskiej sytuacji finansowej są także podmioty działające na terenie województw:
- kujawsko-pomorskiego,
- dolnośląskiego,
- zachodniopomorskiego,
- wielkopolskiego.
Średnia wysokość zadłużenia firm działających w tych regionach Polski przekroczyła milion zł. Na Pomorzu Zachodnim KRD odnotował także najwyższe średnie zadłużenie, które sięga 46,3 tys. zł. To niewiele więcej niż musi oddać przeciętny śląski dłużnik (45,7 tys. zł).
Branża fitness najwięcej zalega wobec banków. Zadłużenie w tego rodzaju instytucjach finansowych sięgnęło już 4,6 mln zł. Na drugim miejscu w kolejce po należności uplasowały się firmy zarządzające wierzytelnościami. Im podmioty działające w branży fitness „wiszą” łącznie 3 mln zł. Obiekty sportowe, trenerzy i instruktorzy muszą również uregulować płatności wobec właścicieli zajmowanych przez siebie nieruchomości. Zadłużenie z tego tytułu sięga ponad 1,5 mln zł.
Polacy chcą wrócić na siłownie
Badania dowodzą, że po wielu miesiącach przymusowego zamknięcia w domach Polacy wprost nie mogą się doczekać powrotu na siłownie. Z analizy przeprowadzonej przez KRD wynika, że już w czasie pierwszego lockdownu chęć powrotu do trenowania w siłowniach i klubach fitness deklarowała co piąta osoba. Obecnie liczba osób tęskniących za regularnymi ćwiczeniami prawdopodobnie jeszcze wzrosła.
Chociaż branża straciła początek sezonu, to można mieć nadzieję, że podobny efekt jak w styczniu będzie widoczny po uruchomieniu klubów. Stęsknieni za sportem użytkownicy mogą pomóc stanąć sektorowi na nogi. Stąd też duża determinacja branży do ponownego otwarcia obiektów
– dodaje Adam Łącki.
Już od połowy października większość siłowni i klubów fitness pozostaje zamknięta. Nieliczne wyjątki to obiekty, na których można trenować w ramach zajęć na uczelni lub w szkole, w czasie wydarzeń sportowych czy współzawodnictwa sportowego.
To mała grupa. Wiele obiektów stoi pustych, a przez to swojego zawodu nie mogą wykonywać trenerzy i instruktorzy, który często pracują na własny rachunek, właśnie w takich miejscach. Według Polskiej Federacji Fitness blisko 90 proc. z nich wykonuje zawód w oparciu o inną umowę niż umowa o pracę. Najczęściej swój zawód wykonują na podstawie umowy zlecenia, pracując średnio w 35 obiektach. Zamknięcie większości z nich pozostawia trenerów i instruktorów bez środków do życia
– zauważa Andrzej Kulik, ekspert Rzetelnej Firmy.
Problemem, z którym borykają się zadłużone podmioty, jest także niedostateczne wsparcie rządu. Specjaliści sektora alarmują, że zaledwie 15 proc. firm z branży fitness może liczyć na pomoc w ramach Tarczy PFR 2.0. Z kolei ewentualnie fundusze pozyskane z Tarczy 6.0 przez podmioty spełniające wymagane warunki pokryją zaledwie kilka procent ich strat.