„Wielkie mecyje. Sforsowałem parkan gościowi. Portrety kanonika luzem w kieszeni nosił” – mówi kieszonkowiec Edward Gabor (Mariusz Górczyński) do poruczników MO Borewicza (Bronisław Cieślak) i Zubka (Zdzisław Kozień). To scena z „Wisiora” – drugiego odcinka kultowego serialu „07 zgłoś się”. Czym są owe „portrety kanonika”, które Gabor skradł swej ofierze? Czyżby okradziony nosił ze sobą obrazy przedstawiające duchownego? Poniekąd. Wszak Mikołaj Kopernik pełnił funkcję kanonika na Warmii. Teraz już chyba jasne, co takiego padło łupem serialowego złodziejaszka – banknoty tysiączłotowe.
W Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej banknot o nominale 1000 zł z wizerunkiem słynnego astronoma był chyba najsłynniejszym papierowym pieniądzem. Jedynie 100 zł z Ludwikiem Waryńskim może się pod tym względem z nim równać.
Najwyższy nominał
Banknot z Mikołajem Kopernikiem wszedł do obiegu w 1966 roku i zrazu wyglądał inaczej, niż większość z nas mogła go zapamiętać – był to banknot pierwszego wzoru. Polaków mógł szokować nie tylko nominałem – 1000 zł był wówczas najwyższym z dostępnych, ale przede wszystkim wyglądem. Pierwszy „Kopernik” był bowiem… ładny. Na tym tle odróżniał się od banknotów wprowadzonych do obiegu 16 lat wcześniej.
Zaprezentowane w 1950 roku (w ramach reformy walutowej, która pozbawiła Polaków większości oszczędności) banknoty oddawały ducha nowego ustroju. Miały socrealistyczne wzornictwo i prezentowały osiągnięcia Polski Ludowej. Na awersach – zamiast tradycyjnych portretów bohaterów narodowych i wielkich artystów – umieszczono „lud pracujący miast i wsi”: robotnika (10 zł), chłopkę (20 zł), rybaka (50 zł), hutnika (100 zł) i górnika (500 zł). Na rewersach można było podziwiać żniwa, hutę i kopalnię. Banknoty o nominałach od 100 zł wzwyż pozostały w obiegu do 1978; te o niższej wartości (2 zł, 5 zł i 10 zł) wycofano wcześniej i zastąpiono monetami. Nowe złotówki, chociaż przed reformą drukowane zagranicą, dosyć szybko zostały w tyle za panującą na świecie „banknotową modą”, miały np. większy format, a w latach 60. papierowe pieniądze zaczęły się zmniejszać (nawet konserwatywny funt szterling zaczął się kurczyć). Dlatego też najwyższe władze partyjno-rządowe podjęły decyzję o wprowadzeniu nowoczesnego banknotu.
Kolorowy Kopernik
Nadszedł więc wspomniany rok 1966 i władze PRL postanowiły uczcić Tysiąclecie Państwa Polskiego nie tylko wojując z Kościołem, fundując „1000 szkół na Tysiąclecie” i wielką paradę wojskową w stolicy.
Prezentem dla społeczeństwa był też nowy banknot. Skoro świętowano millennium polskiej państwowości, więc nominał nasuwał się jeden – 1000 zł. Druk ruszył w 1965 roku, a do obiegu nowy banknot wszedł od dnia 1 czerwca 1966 roku. Autorami projektu byli Julian Pałka i Henryk Tomaszewski. Na awers trafić miał wybitny Polak, którego życiowe osiągnięcia korespondowałyby ze świętem. Padło na Mikołaja Kopernika i jego rewolucyjne odkrycia astronomiczne. Te uwieczniono na rewersie banknotu – przedstawiono tam model systemu słonecznego. Socrealistyczne złotówki wprowadzone w 1950 roku były raczej ponure, natomiast „Kopernik” zwracał uwagę nasyceniem kolorów, zwłaszcza czerwonym paskiem z godłem, zieloną czcionką słownego zapisu wartości i stalowo-szarym portretem astronoma. Zastosowano też mniejszy format.
Zaprojektowany przez dziecko
Nowy banknot, chociaż przypadł do gustu specjalistom, nie spodobał się jednak Polakom. Istotnie, różnice między jego wyglądem, a pozostałymi banknotami były olbrzymie. Żartowano, że zaprojektowało go dziecko, zresztą po Polsce krążyła wówczas miejska legenda o małym chłopcu, który kredkami wykonał kopię „Kopernika”, a potem rozmienił go w sklepie na dwóch prawdziwych „Górników”. Najsłabiej zarabiający (średnia pensja na koniec lat 60. wynosiła ok. 2300 zł) skarżyli się też, że dostają wypłaty w jednym banknocie. Niemniej jednak „Kopernik” pozostał w obiegu do końca 1978 roku, kiedy zakończono kolejną wymianę pieniędzy w PRL. Stary „portret kanonika” zastąpił wówczas nowy.
Banknoty nowego wzoru zaczęto wprowadzać do obiegu od 1975 roku. Nową serię, nazwaną „Wielcy Polacy”, zaprojektował plastyk Andrzej Heidrich, a zapoczątkowało ją 100 zł z Ludwikiem Waryńskim. Do twórcy „Proletaryatu” wkrótce dołączyli m.in. gen. Karol Świerczewski (50 zł) i Tadeusz Kościuszko (500 zł). Na Mikołaja Kopernika pora przyszła 1 września 1975 roku.
Kopernik traci pozycję
Astronom z Torunia pozostał najwyższym nominałem do 1977 roku, gdy wprowadzono 2000 zł z Mieszkiem I. Wzrost inflacji w PRL wymuszał dodruk banknotów o wyższych nominałach: pojawiło się 5000 zł z Fryderykiem Chopinem i 10000 zł ze Stanisławem Wyspiańskim. W stanie wojennym monety 10 zł i 20 zł zastąpiono banknotami z Józefem Bemem i Romualdem Trauguttem – tak było taniej. Kolejne lata przyniosły banknoty o nominałach setek tysięcy i milionów złotych. W międzyczasie spadała też jakość drukowanych banknotów – zużywały się w ciągu trzech miesięcy.
Charakterystyczny niebieski „Kopernik” stracił więc swoją pozycję perły w koronie środków płatniczych. Inflacja i wzrost płac sprawiły, że z banknotu, którego kilka sztuk wystarczyło do wypłaty pełnej pensji, zamienił się w „papierek” ledwie wystarczający na zakup paczki zapałek lub węgierskiej gumy do żucia w kulce. Po transformacji banknot 1000 zł trafiał też do paczek czipsów w roli nagrody promocyjnej.
Czas na władców Polski
Mikołaj Kopernik na banknocie tysiączłotowym przeszedł do historii wraz z denominacją polskiej waluty. Na nowej serii banknotów, która weszła do obiegu w 1995 roku, prezentowani są historyczni władcy Polski, więc astronom do niej zwyczajnie nie pasował. Nie planowano też (i nie planuje się nadal) banknotów o nominałach większych, niż 200 zł, tym bardziej, że na horyzoncie wyraźnie majaczy już akces Polski do strefy euro. Nie da się jednak zaprzeczyć, że banknot z Mikołajem Kopernikiem ma swoje miejsce w pamięci wielu pokoleń Polaków i jest takim samym symbolem PRL jak Fiat 126p, grzałka Farel, woda sodowa z saturatora i pochody pierwszomajowe.