Dzisiejszy odcinek „Finansów z lamusa” poświęcimy najważniejszemu bohaterowi ostatnich dni. Frank szwajcarski, a konkretnie jego wysoki kurs, wywołał zaniepokojenie wśród kredytobiorców, lawinę komentarzy pośród ekonomistów i licytację polityków na pomysły rozwiązania problemu „frankowiczów”. A co naprawdę wiemy o franku? Poza tym, że jest szwajcarską walutą, rzecz jasna?
Zacznijmy od sprawy zasadniczej: nazwy. Otóż w Szwajcarii obowiązują cztery języki urzędowe: niemiecki, włoski, francuski i romansz (retoromański). W każdym z nich waluta nazywa się tak samo, w kolejności (liczba mnoga): Schweizer Franken, franco svizzero, franc suisse i franc svizzer. Różnice pojawiają się jednak, gdy mowa o monetach stanowiących setną cześć franka. Obywatele frankofońscy nazywają je centymami (centime), podobnie zresztą, jak mówiący po włosku (centissimo). Także w języku polskim przyjął się centym. Żeby jednak nie było tak prosto – mieszkańcy kantonów z dominującym językiem niemieckim przyjęli własną nazwę, która brzmi Rappen (podobnie jest w przypadku narzecza romansz, gdzie używa się nazwy rap).
Nazwy na banknotach i monetach
Nazwy w każdym języku urzędowym muszą być umieszczone na banknotach, gdzie znajduje się również słowny zapis nominału. W aktualnej serii biletów, o której nieco później, rozwiązano to w ciekawy sposób. Jeżeli na awersie widnieje wizerunek osoby, która posługiwała się językiem niemieckim, wówczas z tej strony umieszcza się zapis w tym języku i po retoromańsku, zaś nazwa włoska i francuska wydrukowane są na odwrocie. Gdy zaś postać uwieczniona na banknocie mówiła po włosku lub francusku, zachodzi sytuacja odwrotna.
Inaczej ma się sprawa z monetami, co wynika z tego, że jest na nich zbyt mało miejsca, aby umieścić tam zapis w aż czterech językach. Toteż nominał przedstawiony jest jedynie w formie liczbowej. Obok niego widnieje skrót nazwy – „Fr.”. Ciekawostka: skrót ma pochodzenie łacińskie, bowiem użycie starożytnego języka italskiego nie faworyzuje żadnego z oficjalnych języków państwowych. Na monetach znajduje się ponadto napis „Confoederatio Helvetica” (Konfederacja Szwajcarska) lub „Helvetia” (Helwecja, Szwajcaria) oraz Libertas, imię rzymskiej bogini wolności.
Kto płaci frankiem?
Kto płaci frankami szwajcarskimi? Oczywiście Szwajcarzy, ale nie tylko. Również w maleńkim Księstwie Liechtensteinu, leżącym na granicy Szwajcarii i Austrii i zamieszkałym przez niecałe 40 tys. mieszkańców, helwecka waluta jest obowiązującym środkiem płatniczym. Używa się go również w Campione d’Italia, eksklawie na terytorium szwajcarskim będącej częścią Włoch. Nieformalnie (bowiem oficjalną walutą jest euro) pozostaje również w obiegu w niemieckiej eksklawie Büsingen am Hochrhein.
Początki franka szwajcarskiego są nierozerwalnie związane z narodzinami Republiki Helweckiej, która stanowi podwalinę pod współczesną państwowość szwajcarską. Wcześniej kantony i półkantony rządziły się samodzielnie oraz biły własną monetę. Republika była pierwszą udaną próbą stworzenia nad Szwajcarami centralnej władzy zwierzchniej. Z tego powodu wymagała posiadania własnej waluty. Frank helwecki pojawił się w 1798 roku i został oparty na talarze berneńskim. Mimo to w kantonach wciąż panował chaos związany z cyrkulującymi tam pieniędzy, dość powiedzieć, że w I poł. XIX wieku obowiązywało kilka tysięcy wzorów banknotów i monet. Dopiero konstytucja Konfederacji Szwajcarskiej z 1848 roku jasno i wyraźnie wskazała, że to rząd federalny, a nie kantony, a nawet banki, ma wyłączne prawo emitować pieniądze. Frank szwajcarski trafił do obiegu w 1850 roku i wartością równy był walucie francuskiej. Od 1865 roku do końca lat 20. XIX wieku frank równy był także 4,5 gramom czystego srebra.
Wielki Kryzys powodem dewaluacji
Wielki Kryzys zmusił szwajcarskie władze finansowe do dewaluacji sięgającej 30 proc. Szwajcarska waluta od 1945 roku należała do systemu Bretton Woods, a państwowe rezerwy złota stanowiły 40 proc. pokrycia jej wartości. To zmieniło się 15 lat temu, gdy warunek ten zniesiono na drodze referendum. Pięć lat później rząd zdecydował się na wyprzedaż części zasobów złotego kruszcu, co spowodowało, że frank znajdował pokrycie w złocie mniejsze, niż 20 proc. W grudniu ubiegłego roku w kolejnych referendum Szwajcarzy nie zgodzili się na ustalenie limitu pokrycia w złocie na 20 proc. Największym wstrząsem w najnowszej historii franka bez wątpienia jest jednak decyzja Szwajcarskiego Banku Narodowego, który 15 stycznia uwolnił kurs franka do euro. Wcześniej SNB utrzymywało kurs na poziomie 1,20 CHF/EUR (obowiązywał od 2011). Działanie banku centralnego spowodowało olbrzymi skok kursu franka na rynkach światowych, zdziwiło część analityków, przeraziło polskich „frankowiczów”, no i jest powodem, dla którego przybliżamy Wam, drodzy Czytelnicy, szwajcarską walutę. Wielu zastanawia się, czy zaprzestanie bronienia waluty przez SNB wpłynie na postrzeganie franka jako bezpiecznego pieniądza, w którym kapitał lokowali nie tylko najwięksi krezusi tego świata, ale też krwawi dyktatorzy, bezwzględni gangsterzy i ludzie kultury i sztuki.
Jak wygląda frank?
A jak właściwie wygląda frank szwajcarski? Dolar, euro lub funt brytyjski – forma tych walut jest raczej znana, tymczasem wizerunek franka pojawia się w polskich mediach tylko w sytuacjach rodzących problemy dla kredytobiorców. Praktycznie nie istnieje on też w codziennym obrocie kantorowym. A szkoda, bowiem współczesne banknoty frankowe są dowodem, że pieniądz może być zachwycających dziełem sztuki użytkowej. Chyba tylko holenderskie guldeny mogły konkurować z helwecką walutą pod względem wyjątkowości projektu. Można wręcz rzecz, że przy frankach większość banknotów na świecie jest po prostu sztampowa (lub wręcz kiczowata jak 1 rubel białoruski z 1992 roku z zającem).
Zanim przejdziemy do banknotów, jeszcze dwa słowa o monetach. W przeciwieństwie do papierowych pieniędzy, ich projekt jest bardzo oszczędny. Nominał 10 centymów od 1879 bity był w niezmiennie w tej samej formie, a monety tej wartości z przełomu XIX i XX wieku nadal są w obiegu. Aż do 1967 roku cały frankowy bilon bito z czystego srebra, które następnie zastąpił miedzionikiel. Monety występują w nominałach 5, 20 i 20 centymów oraz 1/2, 1, 2 i 5 franków.
Twórcą aktualnie emitowanej serii banknotów jest Joerg Zintzmeyer. Seria ta przedstawia artystów sztuk różnorakich, jest ósmą, która trafiła do obiegu i obowiązuje od 1995 roku. Poprzednia seria siódma nigdy do cyrkulacji nie trafiła, gdyż władze uznały ją za rezerwową na wypadek znacznego fałszowania serii szóstej (po ujawnieniu, początkowo tajnych, informacji o jej istnieniu nastąpiło komisyjne zniszczenie wydrukowanych banknotów). Ta została wprowadzona do obrotu w 1976 roku i widnieli na niej naukowcy (m.in. Euler i de Saussure); wycofano ją przed piętnastoma laty
Kolorowe dzieła sztuki
Obecnie obowiązujące banknoty zwracają uwagę przede wszystkim dwiema cechami: są niezwykle kolorowe oraz mają pionowy układ. Rozmiary poszczególnych banknotów różnią się między sobą i zwiększają się wraz z nominałem. Na awersach znajdują się popiersia twórców (m.in. architekta Le Corbusiera na 10 CHF i pisarza Charlesa-Ferdinadna Ramuza na 200 CHF), zaś rewersy przedstawiają przykłady ich dzieł lub obszary w kraju mocno z nimi związane. Dostępne nominały to: 10, 20, 50, 100, 200, 500 i 1000 franków. Każdy z banknotów ma przynajmniej 18 elementów zabezpieczających, które czynią je bardzo trudnymi do sfałszowania.
Nowe banknoty z serii dziewiątej miały wejść do obiegu w 2010 roku, ale zwycięski projekt został szeroko oprotestowany przez szwajcarskie społeczeństwo, toteż plany te kilkakrotnie przekładano (kolejny termin to bieżący rok).
Dziś frank szwajcarski (który przymiotnik w nazwie otrzymał dla odróżnienia od waluty francuskiej) pozostał najbardziej znanym na świecie pieniądzem o tym mianie, zwłaszcza od czasu, gdy obywatele Francji, Belgii i Luksemburga „przesiedli” się na euro. Bo czy ktoś kojarzy franka dżibutyjskiego? A tym bardziej kongijskiego lub franka CFA (środkowoafrykańskiego)?