Dziś określenie „piramida finansowa” kojarzy się nam nieodmiennie z aferą Amber Gold, tymczasem oszustwa tego rodzaju były powszechne przede wszystkim u zarania polskiego kapitalizmu. Każdy marzył o tym, aby szybko się wzbogacić, prawo bankowe dopiero się rodziło, a osób chcących wykorzystać naiwność rodaków nie brakowało. Jednym z nich był niejaki Stanisław Kotarba.
Mamy rok 1991. Pewex i Baltona zaczynają przyjmować płatności w złotówkach. Jan Krzysztof Bielecki obejmuje tekę premiera RP. Na rynek wchodzi nowy-stary produkt FSO, czyli Polonez Caro. Polacy tłumnie walą do kin na „Krolla” Władysława Pasikowskiego, a w eterze zaczyna rozbrzmiewać „katolicki głos w twoim domu” – Radio Maryja. Pierwsze po II wojnie światowej wolne wybory wyłoniły Sejm I kadencji (zasiądą w nim posłowie tak egzotycznych ugrupowań jak Polska Partia Przyjaciół Piwa). Od lipca w dawnym gmachu głównym PZPR działa Giełda Papierów Wartościowych, dla wielu symbol nowego polskiego kapitalizmu. Społeczeństwo wciąż odczuwało negatywne skutki planu Balcerowicza, który wyciągnął Polskę z największego kryzysu w dziejach. Mimo to wielu Polaków z optymizmem patrzy w przyszłość. Jak grzyby po deszczu powstają nowe biznesy. Kto żyw wyciąga łóżko polowe lub wydzierżawia szczęki przy ruchliwej ulicy i zaczyna handelek. Rodzą się pierwsze fortuny.
Galicyjski Trust Kapitałowo – Inwestycyjny
Były podoficer Wojska Polskiego Stanisław Kotarba również chce uszczknąć coś dla siebie z gospodarczego szaleństwa pierwszej połowy lat 90. Celuje jednak wyżej. Nie w głowie mu osiedlowy warzywniak. W 1991 roku Kotarba wraz żoną zakładają w Rzeszowie przedsiębiorstwo Galicyjski Trust Kapitałowo – Inwestycyjny. Szumna nazwa przykrywała bardzo prostą konstrukcję biznesową – GTKI był parabankiem, w zasadzie zwyczajną piramidą finansową. Firma oferowała klientom możliwość deponowania środków na lokatach, których oprocentowanie wynosiło 50 proc. w skali roku. Działała bez zgody Narodowego Banku Polskiego.
Nie ucichły jeszcze doniesienia o przekręcie Lecha Grobelnego i jego BKO, ale aż 4 tys. osób (niektóre dane mówią nawet o 7 tys.) zaufało Kotarbie i powierzyło mu oszczędności życia w nadziei na lepszy zysk. Być może skłonił ich do tego fakt, że GTKI otwierał placówki w kilku miastach kraju, a Grobelny prowadził swe biuro w oficynie warszawskiej kamienicy. Może zaufanie budziła osoba Stanisława Nieckarza, ekonomista po Szkole Głównej Planowania i Statystyki, w PRL wiceprezes NBP i minister finansów w rządzie Messnera. Zmarły w ubiegłym roku Nieckarz był twórcą statutu Galicyjskiego Trustu Kapitałowo-Inwestycyjnego i organizował jego stołeczny oddział. Skoro Kotarba przyciągnął do swojego biznesu taką personę, mogło się wydawać, że przedsięwzięcie jest bezpieczne i uczciwe. Wręcz przeciwnie.
Po latach wydaje się, że Kotarbowie od samego początku zdawali sobie sprawę, że nie będą w stanie zaoferować tak wysokiej stopy zwrotu, którą obiecywali klientom. Ci wpłacili do GTKI 270 mln starych złotych, czyli 27 mln nowych złotych. Na ewentualne zyski mogli liczyć jedynie pierwsi chętni, na które składały się kolejne osoby zakładające lokaty. Klasyczna piramida finansowa.
Póki prawo bankowe nie było znowelizowane, Stanisław Kotarba mógł działać bez przeszkód. Zmiana nastąpiła na przełomie 1991 i 1992 roku, gdy przepisy zmieniono. Parabanki nie mogły już oferować lokat i depozytów. Twórca Galicyjskiego Trustu Kapitałowo-Inwestycyjnego w ogóle się tym nie przejął; firma kontynuowała działalność i w dalszym ciągu przyjmowała wpłaty od nieświadomych klientów. Sposobem na obejście prawa miał być nowy statut spółki, którego napisanie Kotarba zlecił Nieckarzowi; dokument był bardzo ogólnikowy w treści.
Z początkiem 1992 nastąpił kres istnienia GTKI – prokuratura w Łodzi aresztowała Kotarbę pod zarzutem złamania prawa bankowego. Klienci zaczęli szturmować biura firmy, aby odzyskać wpłacone środki. Bezskutecznie.
Oszustwo finansowe
Prokuratorzy bardzo szybko zabrali się do pracy, jednak akt oskarżenia trafił do sądu dopiero w 1995 roku, wtedy też ruszyła rozprawa. Na ławie oskarżonych zasiadło 11 osób, w tym Kotarba, jego małżonka Urszula (była prokurentem w GTKI) oraz Stanisław Nieckarz. Ten ostatni twierdził, że w związku ze swoją działalnością w firmie Kotarby nie ma sobie nic do zarzucenia. Sądził, że ludzie wpłacają środki nie na lokaty, ale w celu inwestycyjnym i powtarzał, że w takiej formie GTKI miałby olbrzymią przyszłość. Sąd przychylił się do tej argumentacji i Nieckarza uniewinnił. W latach 2004 – 2010 Stanisław Nieckarz był członkiem Rady Polityki Pieniężnej.
W stosunku do pozostałych oskarżonych sąd nie był tak łaskawy. Dowody zgromadzone przez prokuraturę były niezbite. Mimo to wyroki zapadły dopiero w 2002 roku. Stanisław i Urszula Kotarbowie trafili na 6 lat do więzienia, były prezes GTKI musiał ponadto zapłacić 25 tys. zł grzywny.
Historia Galicyjskiego Trustu Kapitałowo-Inwestycyjnego została nieco zapomniana. Tymczasem jest dowodem na to, że na oszustwo finansowe ludzie nabiorą się nawet w sytuacji, gdy media trąbią o wcześniejszej aferze. Pamięć Polaków jest krótka, a Amber Gold dowodzi, że nie uczymy się na błędach.